„Takie czasy” w Nowa Scena UAP w Poznaniu

wystawa trwa do 13 IV
Wystawa jest kolaboracją koła naukowego discussi_64 z Wydziału Malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz koła naukowego Najlepsze pod słońcem i XIII Pracowni Malarstwa z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu.
Osoby biorące udział w wystawie:
Jagoda Springer, Nikola Kubisiak, Gabriel Kryszpiniuk, Cyryl Ambroziak, Aleksandra Król, Maria Majka, Alicja Zalewska, Zuzanna Januszko, Emilia Okoniewska, Agata Stemerowicz, Rita Tomaszewska, Paulina Kaczyńska, Jakub Goliński, Cristina Ferreira-Szwarc, Pola Rapacz, Życie Ślusarczyk, Karol Gniazdowski, Michalina Rokicka, Michelle Liebich, Jakub Kaczmarski, Oskar Wiater, Ren Bentlewska, Lívia Vereščáková, Anna Kwaśniak, Damian Krzyżanowski, Gustaw Baumiller , Monika Pytlak, Antoni Przewodowski, Weronika Plebanek, Weronika Sienkiewicz, Zuzanna Mazurek
Identyfikacja wizualna: Zuzanna Januszko
Zespół kuratorski:
Krzysztof Mętel, Paweł Nocuń
Tekst towarzyszący wystawie autorstwa Weroniki Wroneckiej:
Nie to miejsce, nie ten czas
Bycie człowiekiem polega na tym, że zawsze jest się nie na miejscu i nie w porę. Jak się jest młodym, to chce się być starym, a jak jest się starym, to chce się być młodym. Na świat przychodzi się za wcześnie i za wcześnie się z niego odchodzi, przez pół życia nie jest się na nic gotowym, a w drugiej połowie na wszystko jest już za późno. Na naukę niby nigdy nie jest, ale jeśli zostałaś malarką, to masz stosunkowo niewielkie szanse na zrobienie kariery lekarskiej i na odwrót. Czasy są takie, że trzeba działać szybko, bo łatwo zostać w tyle. Ale bez względu na to, co z tego wynika, życie jest zawsze gdzie indziej.
Trawa jest zieleńsza u sąsiadów. Jeśli studiujesz w Poznaniu i myślisz poważnie o karierze artystycznej, to koledzy po fachu stawiają zakłady, jak szybko wyniesiesz się do Warszawy albo za granicę. Wynosisz się szybko i nawet nieźle ci idzie, ale równie szybko zaczynasz fantazjować o ucieczce na prowincję. Nie uciekasz, bo życie wielkomiejskie ma pewne zalety, a ty masz fomo i dużo do stracenia, ale w ramach kompromisu często zgłaszasz się na rezydencje w zacisznych miejscach.
Czasy są takie, że bardziej niż kiedykolwiek chodzi raczej o nic, niż o coś. O dodatkową wartość, która sprawia, że rzeczy są godne wysiłku i do której jakimś sposobem nigdy nie masz bezpośredniego dostępu. Zbliżasz się do niej z każdym rozpoczętym obrazem, ale kiedy farba wyschnie i praca jest skończona, już ją straciłaś i musisz szukać dalej. Wirtualna rzeczywistość nie polega na tym, że świat zamienia się w symulację, bo był nią od zawsze. Tylko że tym razem wartość tego, czego nie ma, bezprecedensowo wzrasta. Pączki z dziurką są droższe od zwykłych, podobnie jak chleb bez glutenu, kawa bez kofeiny i protesty bez wychodzenia z domu.
Myślę, że ASP nie miałaby prawa istnieć, gdyby na każdych zajęciach przynajmniej jedna studentka nie próbowała wszystkim wcisnąć, że nie miała kiedy, gdzie i jak, a to, co tu od biedy przyniosła, to jeszcze zupełnie nie to. Etyka dydaktyki nakazuje odpowiedzieć, że to nie czas i miejsce na te tanie wymówki, co nie zmienia faktu, że i tak kupuję je za każdym razem, ponieważ jestem przekonana, że żadne miejsce nie jest dość dobre, a właściwy moment nigdy nie nadchodzi. To tylko abstrakcje, które wymyśla się post factum i których doświadcza się jedynie z perspektywy czasu. Rozstawianie sztalug w tłocznych pracowniach i ciasnych kantorkach jest autentyczną katorgą i wierzę na słowo każdej studentce, która narzeka, że jej niewygodnie. Żart polega na tym, że będę jej wierzyć równie mocno, kiedy za dziesięć lat powie mi siedząc w przestronnym lofcie, że najlepsze już było i teraz to dopiero świat stanął na głowie.